Ho Ho!
Któż to jest Ksantoprotein? Szczur! Taki biały, przy uszach ma siwe łatki i od szyi po ogon ciągnie się równie siwa pręga w kształcie litery "T". Ale od początku :)
Klaudia ma przyjaciółkę. Emilię. Brat tej przyjaciółki ma papużkę falistą, a ona od pewnego czasu pustą klatkę którą dała jej przyjaciółka. Po co? Żeby mogła se z niej coś zrobić. U Klaudii w szkole zbliża się wigilijka i akurat wylosowała Emilię. Z tego, co wiem, to ta cała Emilia lubi małe, słodkie i przydatne rzeczy. Klaudia zażartowała, że kupi jej mysz! Ona wzięła to na poważnie, jednak tata się nie zgodził bo powiedział, że myszy śmierdzą i lepszy jest szczur. Na prezent mieliśmy limit 25zł. Chciała kupić tego szczura wcześniej, ale czasu mało. Jedyna pora jaka pasowała to dzień przed wigilijką. Miała tam chyba lekcje skrócone albo coś... Poszły z klatką, kupiły szczura za 9zł, trociny za 5zł, karmę za 5zł i reszta to poidełko. Wsadziły szczurka do kartonu, a karton do klatki. Moja pani na jeden dzień przyniosła Ksanto do nas do domu. Od razu przybiegłem obwąchać klatkę, miała bardzo ładny zapach! Wyciągnęła karton, z kartonu szczura. Za ten czas kiedy zajmowała się wyposażeniem klatki, Ksantoprotein biegał sobie w zagrodzie zrobionej wcześniej. Ja oczywiście chciałem się bawić więc zaczepiałem Ksanto, a on mnie! Nie robiłem mu krzywdy i było nawet śmiesznie :) Dlaczego w ogóle Ksantoprotein? Od chemicznej reakcji ksantoproteinowej czyli żółknięcia białka. Imię musiało być długie i oryginalne, no i tak jakoś wyszło :3 Szczerze? Współczuję mu takiego imienia... Będzie pośmiewiskiem na osiedlu do końca życia! Ale wracając do tematu... Klaudia wsadziła szczurka do klatki, spał sobie, trochę poszalał itd. Na następny dzień Ksantoprotein znów do kartonu, a karton do klatki i pojechali do szkoły. Emilia była ponoć zachwycona! W końcu widziała go tylko 10 sekund jak pani z zoologicznego przekładała go z klatki do kartonowego transporterka. W szkole tylko dziewczyny były nim zachwycone, chłopcy siedzieli przy stole w swojej wiejskiej strefie jak to mówi Klaudia. Chyba powinno być na odwrót... Zazwyczaj jak jakaś dziewczyna zobaczy szczura to piszczy i nie podejdzie do niego ze względu na jego "łysy" ogon. No cóż... Chwila sławy minęła wraz z przymusem przygotowania sali do wigilijki. Ksanto cały czas siedział w klatce na końcu sali i albo spał, albo świrował. Czasem ktoś się do niego przybłąkał, żeby pooglądać jego akrobacje... Po "imprezie" Klaudia pomogła Emilii zanieść go do jej domu, wyszykowała klatkę i wróciła do swojego domu. Oczywiście nie obeszłoby się bez mojego przywitania ;)
|
Pierwsze spotkanie... |
|
Moja morda musi być ;) |
|
Standardowo tyłek trzeba obwąchać! |
|
Tak się schował, że prawie bym go nie znalazł, nie? |
Taka krótka historia, żeby nie było, że wrzucam posty raz na 20 dni... Także ten... Wesołych Świąt!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz